Prywatna firma wysyłająca w kosmos dwie misje jednego dnia, korzystająca przy tym z rakiet wielokrotnego użytku – to chyba najlepsze podsumowanie postępów i możliwości firmy Muska. Tak właśnie wygląda codzienność SpaceX, który w piątek wyniósł na niską orbitę okołoziemską 51 satelitów Starlink przy pomocy rakiety Falcon 9 wystrzelonej z Vandenberg Space Force Base w Kalifornii. Jakby tego było mało, jeszcze tego samego dnia na orbitę geostacjonarną trafił satelita komunikacyjny Inmarsat, a do jego wyniesienia wykorzystano Centrum Kosmiczne Johna F. Kennedy’ego.
Warto dodać, że firma ma na koncie jeszcze lepszy wynik, gdyż jej rekordowo krótki odstęp między startami rakiet Falcon 9 wyniósł siedem godzin i dziewięć minut, a wynik ten został osiągnięty 5 października ubiegłego roku. Tak czy inaczej, ostatnie dokonania SpaceX pokazują, że wysoka częstotliwość startów to już dla firmy rutyna. Co ważne, w obu startach wykorzystano odnowione boostery, które powróciły na Ziemię zaledwie po kilku minutach od startu i będą mogły zostać wykorzystane ponownie w przyszłych misjach. To właśnie dzięki temu firma może organizować starty częściej niż konkurencja i gwarantować niższe ceny misji.
Obecnie mówimy o naprawdę częstych lotach, ponieważ już w zeszłym roku SpaceX latał w kosmos częściej niż raz w tygodniu, natomiast w 2023 roku planuje po raz pierwszy ukończyć aż 100 misji. Celem większości tych startów będzie rozbudowa systemu Starlink, które ma już blisko 4000 satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Ponadto część misji wykonanych zostanie dla konkurencji, która planuje dostarczyć swoje rozwiązania w kosmos.
Jednym z rywali SpaceX jest brytyjska firma Inmarsat, której satelita I-6 F2 poleciał w kosmos w ramach piątkowej misji. Zdaniem producenta to najbardziej wyrafinowany komercyjny satelita komunikacyjny, jaki kiedykolwiek powstał. Jest wielkości piętrowego autobusu, a jego celem jest zapewnienie łączności dla przemysłu morskiego i lotniczego. W tym miejscu warto wspomnieć, że Starlink także ma plany dotyczące tych sektorów, a więc może tu być mowa tu o bezpośredniej konkurencji.
Dyrektor generalny Inmarsat, Rajeev Suri w rozmowie z The Independent stwierdził, że to nowy świat. Rywalizujemy w jednej części biznesu, a współpracujemy w innej. Jeżeli są dobrzy w wynoszeniu rakiet, być może skorzystamy z ich oferty. Posiadają rakiety wielokrotnego użytku, wykonują świetną robotę przy startach, a koszty ich misji znacznie spadły w ostatnich latach.
Nieźle działają chłopaki, żyjemy w naprawdę ciekawych czasach. Ciekawe co jeszcze wynajdą za naszego życia?
Kiedy ten lot na księżyc? Wiadomo cos?